[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co to mogło oznaczać?  zastanawiała się Jaga. Sam chciałbym wiedzieć  mruknąłem. Czasem trudno to wszystko zinterpretować.To jak zagadka, coś w rodzaju wskazówki  stwierdziłSzymon. Myślę, że powinieneś to zapamiętać.Może być ważne. Postaram się  powiedziałem bez przekonania, bo, szczerze mówiąc, nie widziałem w tym zbytniego sensu.Od chaty Szymona nie było daleko do domu babki, więc poszliśmy na piechotę.W drodze powrotnejnie odzywałem się zbyt wiele.To, co zobaczyłem, nie dawało mi spokoju i czułem, że choćbym nawetchciał, nie byłbym w stanie o tym zapomnieć.Jakby ktoś zawiązał cholerny supełek w moim mózgu.* * *Tamtej nocy obudził mnie jakiś dzwięk.Był przejmujący i niski.Niósł się głębokim echem.Brzmiałniemal jak odgłosy z odległej galaktyki albo odległego czasu i miejsca.Zaciekawiony ubrałem się iwyszedłem z pokoju.Na korytarzu natknąłem się na Jagę.Stała przy otwartym oknie.Wiatr szarpałfiranką i rozwiewał jej włosy. Też to słyszysz ?  zapytałem.Skinęła głową. Brzmi niesamowicie.Ciekawe, co to takiego. Słyszałem już to kiedyś&  powiedziałem. W moim śnie.Włożyłem kurtkę i niemal pędem ruszyłem do wyjścia. Zaczekaj!  zawołała Jaga. Pójdę z tobą.Szliśmy uśpionymi ulicami.Cały czas starałem się podążać za zródłem dzwięku, ale nie było to łatwe,bo brzmiał tak, jakby wypełniał całe miasto, odbijał się od ścian budynków, krążył nieprzerwanie.Jagabyła tuż obok, starając się dotrzymać mi kroku.W oddali zobaczyłem wreszcie jezioro.Zeszliśmy w dółpo stromych schodkach i znalezliśmy się niedaleko brzegu.Wtedy je zobaczyłem.Były ogromne, pływaływzdłuż jeziora.Wokół nich lśniły jakieś różnokolorowe kształty, jak barwne światła, które przypominałypołyskliwe ryby.Wielkie istoty, które wydawały te dzwięki, wynurzały się raz po raz z ciemnej wody.Ichogromne łuskowate ciała wszystkimi barwami tęczy lśniły w blasku unoszących się nad wodą złotychnocówek i pływających w wodzie barwnych świecących ryb.Auski przypominały drobne muszle, którebyły jakby przyrośnięte do ciała tych istot.Jaga wydawała się równie zafascynowana tym widokiem.Nagle zobaczyłem, że ktoś wynurza się tużprzy brzegu.Była to kobieca postać.Rozpoznałem Darię.Z jej złotych włosów kapała woda.Byłakompletnie naga.Pomachała nam, a potem sięgnęła po leżące przy brzegu ubranie.Kiedy je założyła,usiadła obok nas na trawie, nad brzegiem jeziora. Co to takiego?  zapytałem. To Numbaki, prastare istoty, najstarsze z Pradawnych.Niektórzy mówią, że istniały jeszcze przedpoczątkiem wszystkiego, kiedy cały świat był jedynie czernią, unosiły się wśród kosmosu i pływały naniebie, jak teraz w wodzie, a swoim śpiewem stwarzały wszystko.Niektórzy wierzą, że gdzieś jeszczeistnieje Początek. Początek?  zapytałem, nie rozumiejąc, co ma na myśli. Coś w rodzaju innej Warstwy, wymiaru, gdzie wszystko się zaczęło.Nikomu nie udało się tamjednak dotrzeć& Codziennie o tej porze słychać ich pieśń  dodała. Zawsze tu wtedy przychodzę.Temałe, różnokolorowe to światłoryby.Zawsze im towarzyszą.Mówią, że to je Numbaki stworzyłynajpierw. Są niesamowite  powiedziała Jaga.Obserwowałem, jak istoty raz po raz wynurzają się z wody i wydają z siebie przenikliwy zaśpiew.Naliczyłem cztery.Daria skinęła ręką i jedna z nich podpłynęła bliżej.Była tak blisko, że widziałemwyraznie jej skórę z barwnymi i błyszczącymi muszlowatymi naroślami.Ich pyski były wydłużone,przypominały smocze, a oczy  wielkie, czarne i rozumne  zdawały się głębokie jak sam ocean.Siedzieliśmy tak przez dłuższy czas.Nie potrafię powiedzieć, ile to trwało.Potem śpiew ucichł, aistoty zniknęły w otchłani jeziora.Tylko nocówki unosiły się nad nieruchomą ciemną taflą, jak małe iskryognia. Jak one tu żyją?  zapytałem zdziwiony. Przecież to jezioro nie jest ani tak duże, ani głębokie.  Jest głębsze i większe, niż mogłoby się zdawać  oświadczyła Daria. Nie zapominaj, że dotądwidziałeś tylko jedną Warstwę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •