[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zrobię wszystko, czego odemnie za\ądasz.- Dlaczego nazywasz mnie Garem Dobrym?- Taki nosisz przydomek.Wszyscy wiedzą, \e jesteś jednym z najlepszychwśród niewielu ludzi, którzy pozostali w Xanth, oraz \e masz najszlachetniejszeintencje.Dlatego właśnie zostałeś wybrany na nauczyciela i wychowawcę dla Niespod Zianki, aby nie nadu\yła swej wielkiej mocy magicznej i nie obróciła naszejsprawy wniwecz.- Inni nie mają szlachetnych intencji?- Och, niektórzy mają, ale brakuje im dyskrecji albo opanowania, albokompetencji.Księ\niczka Nie to nieokiełznane dziecko, a królowa Iri jest znana zeswych niepohamowanych wybuchów złości.Mentia robi, co mo\e, \eby obiekontrolować, ale jest tylko demoniczną nianią bez autorytetu.Podobnie jak HiatHedonista.Jeśli istnieje jakiś sposób folgowania sobie, którego jeszcze nie poznał,bez wątpienia nie brakuje mu zapału w szukaniu.- Zamilkła na chwilę, kiedy jejdłonie zaczęły ugniatać jego nogi.- Chocia\ ostatnio stał się ponury, co mniedenerwuje.Czy iluzja mogła się denerwować? Jak?- Ciągle wspomaga sprawę, ale jakoś jego wsparcie wydaje się ograniczone,skoro wynika z serca, a nie z rozsądku jego umysłu.Nie ufam mu.czy mo\efatalnemu wpływowi, jaki ma na księ\niczkę.To się robiło bardziej interesujące.ale i alarmujące.- Jakiemu fatalnemu wpływowi?- Próbuje kusić ją poglądami o za\ywaniu przyjemności i sugestiami, \epowinna wykorzystać swoją moc do zaspokajania własnych zachcianek, jak naprzykład w przypadku nie kończącego się ciastka czy wiecznych lodów, zamiastzachowywać ją na realizację zadania.Ona, będąc tylko dzieckiem, ma ku temuskłonności.Jak dotąd postępowałeś właściwie, mój panie, ale obawiam się, \ezaczynasz tracić grunt pod nogami.- O jakie zadanie chodzi?Roześmiała się, masując mu stopy. - Od lat ju\ nie \artowałeś sobie ze mnie w ten sposób, panie! Udajeszignoranta, podczas gdy tak naprawdę pozostajesz najlepiej zorientowaną spośród osóbczystej krwi.Zadaniem jest zachowanie natury i świętości Xanth, aby nie zostałypogwałcone przez najazdy barbarzyńskich Mundańczyków ani całkowicie opuszczoneprzez ludzi.Z pewnością nie ma bardziej wzniosłego zadania ni\ to, ale sukces wisina włosku.Powinniśmy się w pełni zjednoczyć w wysiłku, a nie jesteśmy w stanie,właśnie z powodu subtelnych złośliwości lorda Hiata.Czy byliśmy kiedykolwiek wbardziej posępnej sytuacji? - Skończyła masa\ jego stóp.- Skończyłam, panie, i terazubiorę cię w czysty strój, abyś był gotów do ostatecznego wysiłku.Gary wstał ze stołu cudownie zrelaksowany.- Do ostatecznego wysiłku?Ubrała go w wykwintną szatę.- Czas najwy\szy zało\yć główne zaklęcie zabezpieczające Xanth na całą jegoprzyszłość.Po tym nie będzie ju\ istotne, czy nędzne resztki ludzkiego gatunkuwyginą; Xanth, jaki znamy, przetrwa.Gary poprawił strój.Pasował, jakby był na niego szyty.- Rzeczywiście naszemu gatunkowi grozi wyginięcie? - Wspominanie, \ewłaściwie nie jest człowiekiem, nie wydało mu się w tej chwili konieczne.Zaśmiała się, ale jakoś blado.- Jakbyś nie zauwa\ył, \e w całym mieście jedynie ten pałac zamieszkująludzie.Kiedy my odejdziemy, zostaną tylko mieszańcy, ale i oni długo nie pozostaną,gdy\ będą pragnęli powiększać w Xanth populację własnego gatunku.Xanth zostanieponownie zasiedlony przez Mundańczyków, lecz w końcu nie zniszczą go, jako \ezało\one będzie główne zaklęcie.- Ale có\ takiego nam grozi? - zapytał.- Czy nie jesteśmy bezpieczni w tymmiłym mieście?- Sami sobie zagra\amy - odparła ze smutkiem.- Za ka\dym razem kiedykomuś z nas zachce się pić z bezbronnego zródła, ten ktoś jest zgubiony.Po zało\eniugłównego zaklęcia nie będzie to istotne, ale wielu nie widzi potrzeby czekania.- Bezbronne zródło?- Nasz gargulec musi wędrować od zródła do zródła, a nie ma innego, którynie jest gotów nie zwa\ać na szaleństwo.Musimy ograniczyć picie do czasu, a\powróci, inaczej zostaniemy oczarowani i zaprzepaścimy przyszłość naszego gatunku.Gary ego uderzyło jedno słowo. - Gargulec?- No a teraz chcesz powiedzieć, \e nie pamiętasz Gayle Goyle, która ciąglespołecznie pracuje dla miasta Zawias-zone? Bez niej nie przetrwamy.Gary był tak zaskoczony i przestraszony, \e na moment zaniemówił.Hanna wtym samym momencie przeszła do innej kwestii.- Muszę pójść pomóc słu\bie przygotować powitalny bankiet.Panie, mo\eszteraz odpocząć.Zanim zdą\ył zaprotestować, otworzyła drzwi i zniknęła.Jednak Gary wcale nie został sam.Zjawiła się bowiem demonica Mentia.- Myślałam, \e ona ju\ nigdy nie pójdzie - mruknęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •