[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Porucznik sprawiał wrażenie urażonego.- Moja droga panno.- zaczął, lecz przerwał mu śmiech kapitana Selby'ego.- Szkoda czasu, Tony.Przecież słyszałeś, co ta młoda dama obiecała.- Podszedł do konia i wskoczyłna siodło.- 86 Pora na mnie.Muszę zająć się moim pacjentem.Przydziel pani eskortę i niech jedzie do poselstwa.Przynajmniej raz urzędnicy przekonają się na własnej skórze, jak to przyjemnie zrywać się o świcie.-Odwrócił konia i popatrzył na mnie z uśmiechem.- Miło mi było panią poznać, panno Lawley.Mamnadzieję, że się wkrótce zobaczymy.- Nie miał czapki i nie mógł zasalutować, przyłożył więc dłoń dopiersi i skłonił się lekko.- Do pani usług.Odjechał między rzędami namiotów w ślad za wozem wiozącym Kaspara.Obóz powoli zaczynałbudzić się do życia.- No cóż - westchnął porucznik.- Chyba ma rację.-Podniósł głos i ryknął na wyprężonego nabaczność sierżanta.- Sierżancie Cooper! Wyznaczyć dwóch ludzi do konnej eskorty!- Tak jest! - Sierżant nerwowo zasalutował, wykonał zgrabny w tył zwrot i z kolei on zaczął wydzieraćsię na podkomendnych.Pięć minut pózniej jechałam wolno wąskimi uliczkami przedmieść Heratu,prowadząc za sobą uwiązane juczne zwierzęta.Towarzyszyli mi żołnierze w korkowych hełmach,koszulach koloru khaki i bryczesach.Jeden z nich był kapralem.Podczas drogi milczeli.Pewnie niebardzo wiedzieli, jak mają się do mnie zwracać, i bez wątpienia uznali, że najbezpieczniej będzie wogóle się nie odzywać.Dotarliśmy do starożytnej cytadeli, usytuowanej w najwyżej położonej części miasta.Ominęliśmytwierdzę i szeroką, zapyloną ulicą dojechaliśmy do ładnego budynku wzniesionego z cegieł w kolorzepiasku.Po dłuższej chwili oczekiwania ciężkie drzwi otworzyły się i w progu stanął służący.Kapralwręczył mu meldunek napisany przez dyżurnego oficera.Drzwi zamknęły się i znów musieliśmyodczekać kilka minut.%7łołnierze niespokojnie przestępowali z nogi na nogę, mnie natomiastprzedłużające się oczekiwanie wcale nie denerwowało.To co mi się przydarzyło w ciągu ostatnichdwóch i pół roku spowodowało, że parę minut mniej czy więcej spędzonych w bezpiecznym miejscu ibez żadnego zagrożenia naprawdę nie stanowiło większego problemu. 90 Nagle drzwi się otworzyły.Na progu stał młody człowiek, którego potargane włosy i niezasznurowane buty wskazywały na to, że ich właściciel najwyrazniej ubierał się w ogromnympośpiechu.Za nim zjawiło się dwóch służących krajowców.Młodzieniec wpatrywał się we mnieprzez chwilę, jakby nie wierząc własnym oczom.- To pani jest panną.tą Angielką? - Pokazał trzymany w ręku meldunek.- Jestem Jemima Lawley - odparłam ze znużeniem, gdyż zaczynałam mieć już trochę dosyć.- Mamważne papiery dla pana Artura Renwicka.Dostałam je od człowieka, którego znam jako Kaspara.- Naturalnie - odparł skwapliwie młody człowiek.- Pozwoli pani, że pomogę, panno.mhm.- Ująłmoją rękę, kiedy zsuwałam się z siodła, potem kazał służącym zabrać zwierzęta i juki do stajni.Odprawił eskortę i poprowadził mnie w stronę otwartych drzwi.- Jestem Forbes, sekretarz poselstwa.To ja pełnię dziś dyżur.Obudziłem pana Renwicka natychmiastpo otrzymaniu meldunku od porucznika Fowlera.Zdumiewające.Niesłychane.Proszę tędy, panno.mhm.Pan Renwick wkrótce nadejdzie.Zaprowadził mnie do dużego, chłodnego pokoju urządzonego w angielskim stylu.Przyglądał mi się zogromną ciekawością, ale ukradkiem, najwyrazniej starając się nie okazywać, jak bardzo niemiły jestzapach, który musiałam wydzielać.- Doprawdy nadzwyczajne.Trudno wprost uwierzyć, by młoda panna.Kiedy przeczytałemwiadomość od Tony'ego Fowlera, w pierwszej chwili myślałem, że to kawał.Zechce pani usiąść.Pozwoli pani, że wezmę te papiery?- Przykro mi, panie Forbes, ale oddam je tylko panu Arturowi Renwickowi - odparłam grzecznie, leczstanowczo.Usiadłam na wyplatanym krześle, mocno ściskając w rękach skórzaną teczkę.- Oczywiście, rozumiem - odparł młody człowiek niepewnym głosem i przez chwilę stał zakłopotany.Tymczasem poczułam, że zaraz wybuchnę płaczem, i to nie z powodu radości czy zmęczenia.Kumemu własnemu zdziwie- 88 niu łzy wywoływał lęk o Kaspara, który przecież mógł w każdej chwili.umrzeć, a także poczucieosamotnienia i nowy strach, który dopiero teraz się pojawił, a którego nie umiałam do końcasprecyzować.Sama siebie nie bardzo rozumiałam.Przecież nienawidziłam Kaspara i z pewnością niebyłam już sama, gdyż nareszcie znalazłam się wśród swoich.Tymczasem lęk przed nowym,cudownym życiem, które mnie czekało, zdałoby się absurdalny, był jednak bardzo silny.Gdyby nie te dziwne odczucia, musiałabym się roześmiać w duchu z usilnych starań pana Forbesa,który najwyrazniej nie bardzo wiedział, jak ma się wobec mnie zachować.Wyglądałam jak prostaAfganka, a siedziałam w eleganckim, chłodnym wnętrzu poselstwa brytyjskiego, ściskając wusmarowanych rękach skórzaną teczkę, zerwawszy uprzednio z łóżka ważnego urzędnikaministerstwa spraw zagranicznych.- Czy mogę czymś panią poczęstować? - spytał nieśmiało pan Forbes.- Może herbaty? Lemoniady?Trochę biskwitów?- Nie, dziękuję, panie Forbes.Kiedy się już zobaczę z, panem Renwickiem, bardzo chętnie wzięłabymkąpiel, a potem przespałabym się, jeśli można.Jechałam całą noc.- Oczywiście.Zaraz osobiście wszystkiego dopilnuję.I chyba powinienem poprosić panią Dalby ojakieś ubranie dla pani.To żona naszego posła.W Heracie są też inne panie, żony starszych oficerów.Odwrócił się dokładnie w momencie, gdy drzwi otworzyły się i wszedł niski, gładko ogolonymężczyzna w nienagannie odprasowanym szarym garniturze.Oczy mu błyszczały jak wiewiórce.- Czy mam przyjemność z panną Lawley? - Głos był dzwięczniejszy, niż można się było spodziewaćpo mężczyznie jego postury.Podszedł do mnie z wyciągniętą ręką.- Jestem Artur Renwick.- Spojrzałna pana Forbesa.-Zechce pan zawiadomić pokojówkę, Forbes, żeby obudziła panią Dalby.- Tak jest, sir.Podwładny pośpiesznie wyszedł, szurając po drodze nie 89 zasznurowanymi butami, a pan Renwick pochylił się z szacunkiem nad moją ręką.Potemwyprostował się i małe, błyszczące oczka przez chwilę świdrowały przenikliwie moją twarz.- Podobno ma pani dla mnie jakieś dokumenty? - zaczął.- Tak, panie Renwick.- Wręczyłam mu teczkę.- Dziękuję pani
[ Pobierz całość w formacie PDF ]