[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. O co chodzi? zapytaÅ‚. Znacie go? Znacie Maurice a Fredericka? Kto to?William powoli opuÅ›ciÅ‚ siÄ™ na krzesÅ‚o po drugiej stronie biurka i wbiÅ‚ wzrok w leżące nanim książki książki należące jeszcze do jego ojca, które dziÅ› rano przygotowaÅ‚ sobie doczytania. Nie nazywa siÄ™ Maurice Frederick szepnÄ…Å‚ ze straszliwym niedowierzaniem w gÅ‚osie. Nazywa siÄ™ Charles de Montfort. Nie odrywaÅ‚ wzroku od biurka.SiedziaÅ‚ nieruchomo,niczym rażony gromem. Ojciec Hélène. mruknÄ…Å‚. Co ojciec Hélène? zapytaÅ‚a Octavia.SpojrzaÅ‚ na niÄ…. Tak siÄ™ nazywaÅ‚.To jego imiona.Maurice Frederick de Montfort.NastaÅ‚a straszliwa cisza.Harry oparÅ‚ rÄ™kÄ™ na ramieniu matki. O, Boże.To niemożliwe.Louisa jest.to znaczy, ona. urwaÅ‚ w poÅ‚owie.Octavia nie odrywaÅ‚a wzroku od Williama. Nie wiesz? wyszeptaÅ‚a. NaprawdÄ™ nie wiesz, czy on jest twoim synem? Nigdy nie miaÅ‚em pewnoÅ›ci. A Charles.miaÅ‚ pewność? Jak mógÅ‚by jÄ… mieć? Może Hélène powiedziaÅ‚a jemu coÅ›, co ukryÅ‚a przed tobÄ…? Na przykÅ‚ad, że na pewnojesteÅ› jego ojcem? Czyż nie dlatego pojawiÅ‚ siÄ™ w Londynie i zażądaÅ‚ tak wiele? JeÅ›li coÅ› wiesz,Williamie, musisz mi to powiedzieć.Teraz. Ja. zaczÄ…Å‚ William, marszczÄ…c czoÅ‚o. Hélène nie byÅ‚a w stanie powiedzieć, kto byÅ‚ojcem. A wiÄ™c przez te wszystkie lata usiÅ‚owaÅ‚a ci to wmówić, kiedy tak jej byÅ‚o wygodnie. Tak.Tak wÅ‚aÅ›nie robiÅ‚a.Harry staÅ‚ i zbity z tropu próbowaÅ‚ zÅ‚apać sens ich rozmowy. WiÄ™c jest szansa.że to wszystko kÅ‚amstwo? Nikt tego nie wie.Prócz samej Hélène odpowiedziaÅ‚ William. Ale to wszystko, co zaszÅ‚o w tym roku.Chcecie powiedzieć, że mogÅ‚o byćbezpodstawne? %7Å‚e domagaÅ‚ siÄ™ pieniÄ™dzy, mimo że nie jest twoim synem? Harry wybuchnÄ…Å‚histerycznym Å›miechem, po czym dodaÅ‚: Chcesz mi, ojcze, powiedzieć że mam przyrodniegobrata, a równoczeÅ›nie, że być może wcale nie mam przyrodniego brata? Co za farsa rzuciÅ‚gÅ‚osem peÅ‚nym sarkazmu. Nie odzywaj siÄ™ tak do ojca ostrzegÅ‚a go Octavia.Harry chciaÅ‚ odpowiedzieć, ale w ostatniej chwili, widzÄ…c zmartwienie na twarzy matki,powstrzymaÅ‚ siÄ™.PrzeniósÅ‚ wzrok na ojca. Dobry Boże zauważyÅ‚ ta kobieta owinęła sobie ciebie wokół palca.GraÅ‚a ci, jakchciaÅ‚a, a ty przed niÄ… taÅ„czyÅ‚eÅ›, taka jest prawda. William otworzyÅ‚ usta, by zganić syna lubzaprzeczyć, ale najwyrazniej nie znalazÅ‚ słów.To, co usÅ‚yszaÅ‚, byÅ‚o bowiem ewidentnÄ… prawdÄ….Cóż stwierdziÅ‚ Harry. Jedno jest pewne.Nie możemy pozwolić, by ten cholerny Å‚ajdakwywiózÅ‚ gdzieÅ› LouisÄ™.%7Å‚eby sprawiÅ‚, że biedna dziewczyna uwierzy. przerwaÅ‚ i twarz mupobladÅ‚a. Wiem, dlaczego jÄ… uwiódÅ‚.%7Å‚eby rzucić ci wyzwanie.ZemÅ›cić siÄ™ na tobie powiedziaÅ‚ do Williama. Przecież o to mu chodzi, prawda? Za to, że go odrzuciÅ‚eÅ›.%7Å‚e nie daÅ‚eÅ›mu ani pieniÄ™dzy, ani nazwiska. Być może przyznaÅ‚ William. JeÅ›li tak rzeczywiÅ›cie jest, to postÄ…piÅ‚ okrutnie mruknęła Octavia. Biedna Louisa.Harry zmarszczyÅ‚ czoÅ‚o, myÅ›lÄ…c intensywnie. Ale chyba jeÅ›li nie wie, kim ona naprawdÄ™ dla niego jest siostrÄ… przyrodniÄ… czy obcaosobÄ….nie ożeni siÄ™ z niÄ…? Nie zrobiÅ‚by tego?Octavia wydaÅ‚a stÅ‚umiony szloch i zaczęła cicho pÅ‚akać. Nie wiem, czym siÄ™ kierowaÅ‚. William westchnÄ…Å‚ bezradnie. Nie mam pojÄ™cia, jakiemiaÅ‚ motywy.Harry potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. Ale Louisa twierdzi, że majÄ… zamiar siÄ™ pobrać.On nie może przecież w Paryżuprzyznać siÄ™, że to byÅ‚ spisek, i zostawić jÄ… tam na Å‚askÄ™ losu? Nie wróciÅ‚aby przecież sama wymamrotaÅ‚a Octavia. Nie poradziÅ‚aby sobie. A wiÄ™c porzuci jÄ… domyÅ›liÅ‚ siÄ™ Harry. JeÅ›li ta kobieta mu powiedziaÅ‚a, że Louisa tojego siostra, zrobiÅ‚ to tylko po to, by siÄ™ zemÅ›cić.Na przekór.By jej zÅ‚amać serce, by jÄ… porzucić. Tak samo, jak jego porzucono dodaÅ‚a Octavia.William w rozpaczy potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….Octavia spojrzaÅ‚a na męża. Hélène wie, kto byÅ‚ ojcem, czy sama nie jest pewna? zapytaÅ‚a cicho. OkÅ‚amywaÅ‚aciebie, wÅ‚asnego syna czy siebie samÄ…? Kogo? Nie wiem powtórzyÅ‚ William.CiÄ…gÅ‚e rozpatrywanie caÅ‚ej historii nie uÅ‚atwiaÅ‚osprawy. W takim razie nie wiesz za dużo zauważyÅ‚ Harry.CzekaÅ‚, aż ojciec go zgani, pogrozimu, ale w odpowiedzi ujrzaÅ‚ na jego twarzy tylko coraz gÅ‚Ä™bszÄ… rozpacz.Na widok sÅ‚aboÅ›ci ojca,jego niezdolnoÅ›ci do dziaÅ‚ania Harry tak bardzo siÄ™ zdziwiÅ‚, że nie mógÅ‚ wydobyć z siebie anisÅ‚owa. BawiÅ‚a siÄ™ z tobÄ… w kotka i myszkÄ™ przez tyle lat powiedziaÅ‚a niewyraznie Octavia,nie spuszczajÄ…c wzroku z Williama.Ten nie odpowiedziaÅ‚.WbiÅ‚ wzrok w podÅ‚ogÄ™. I oto teraz wszyscy przez to cierpimy, najbardziej zaÅ› Louisa ciÄ…gnęła Octavia bardzocicho która albo zostanie wciÄ…gniÄ™ta w kazirodcze małżeÅ„stwo, albo porzucona.Albo przyjdziejej żyć w jakimÅ› potwornym ukÅ‚adzie z Hélène. Zamknęła oczy, jakby chciaÅ‚a ukryć ten obrazw gÅ‚owie, nie pozwolić mu wydostać siÄ™ poza wÅ‚asnÄ… wyobrazniÄ™.PomyÅ›laÅ‚a o córce w zasiÄ™guHélène i pod jej wpÅ‚ywem.Louisa nie bÄ™dzie w stanie zmierzyć siÄ™ ze skrzywionym charakteremHélène.Do Octavii nagle dotarÅ‚o, że wÅ‚aÅ›nie o to mogÅ‚o chodzić Hélène chciaÅ‚a zawÅ‚adnąćLouisÄ…, wysÅ‚aÅ‚a Charles a, by oczarowaÅ‚ jÄ… i Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ do Paryża, a wszystko po to, by oderwać jÄ…od rodziców, posiąść, uksztaÅ‚tować po swojemu, zmienić i nastawić przeciwko nim. Ale dlaczego miaÅ‚aby siÄ™ mÅ›cić, gdyby Charles nie byÅ‚ twoim synem? spytaÅ‚a.Prawdatej brzemiennej w konsekwencje uwagi zawisÅ‚a miÄ™dzy nimi grobowÄ… ciszÄ….Harry próbowaÅ‚ znalezć odpowiedz. A może to nie ma nic wspólnego z Hélène zasugerowaÅ‚. Tylko po prostu Charleschce nam dokuczyć.Próbuje do ciebie dotrzeć, niszczÄ…c LouisÄ™.Tylko i wyÅ‚Ä…cznie z powodupieniÄ™dzy.I dlatego, że odmówiÅ‚eÅ› mu nazwiska Cavendish.Być może dziaÅ‚aÅ‚ na wÅ‚asnÄ… rÄ™kÄ™,a jego matka nie miaÅ‚a z tym nic wspólnego.William ze Å›ciÅ›niÄ™tym sercem patrzyÅ‚ na cierpienie i niepokój żony.ChciaÅ‚ wyciÄ…gnąć doniej rÄ™kÄ™, pocieszyć jÄ…, ale wnÄ™trze miaÅ‚ jak z kamienia, a w piersi poczuÅ‚ nagÅ‚y, przeszywajÄ…cyból.ZaczerpnÄ…Å‚ powietrza i patrzyÅ‚, jak Harry ramieniem otacza plecy matki. Nie pÅ‚acz, mamo szeptaÅ‚. Znajdziemy jÄ….Pojedziemy do Paryża.Przywieziemy jÄ…do domu. Powinnam byÅ‚a zostać w Londynie mówiÅ‚a cicho Octavia. Powinnam byÅ‚a zostać.Harry wyprostowaÅ‚ siÄ™.Ojciec i syn przez chwilÄ™ spoglÄ…dali na siebie w milczeniu.W koÅ„cu William skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. Pojedziemy tam potwierdziÅ‚. I to natychmiast. PodszedÅ‚ do drzwi i otworzyÅ‚ jeprzed Harrym.Kiedy syn go mijaÅ‚, William obejrzaÅ‚ siÄ™ na OctaviÄ™.SiedziaÅ‚a blada jak Å›ciana,milczÄ…ca, a na jej twarzy malowaÅ‚o siÄ™ wiele sprzecznych emocji. Nie opuszczaj mnie, bÅ‚agam rzekÅ‚.SÅ‚owa te zostaÅ‚y wypowiedziane tak cicho i przejmujÄ…co ledwie sÅ‚yszalnym szeptem że myÅ›laÅ‚a, iż siÄ™ przesÅ‚yszaÅ‚a nawet, gdy drzwi siÄ™ za nim zamknęły i sÅ‚ychać byÅ‚o tylko jegokroki oddalajÄ…ce siÄ™ po kamiennej posadzce wielkiego holu.John Gould spÄ™dziÅ‚ caÅ‚y poranek w swoim pokoju.Kiedy sÅ‚użba przyniosÅ‚a mu Å›niadanie,byÅ‚ pochÅ‚oniÄ™ty pisaniem listów do rodziców.OznajmiÅ‚, że wraca do domu, chciaÅ‚by wypÅ‚acićzainwestowane fundusze i prosi ojca, aby siÄ™ tym zajÄ…Å‚.NapomknÄ…Å‚, choć na razie pomijajÄ…cszczegóły, że nie wraca sam, i zapytaÅ‚ o stan prawny ziemi na Long Island.SiedziaÅ‚ tak przez pewien czas i wyglÄ…daÅ‚ przez okno na zielone trawniki Rutherford
[ Pobierz całość w formacie PDF ]