[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z odtwarzacza dobiegał agresywny głos Hugh Cornwella i dudniła gitara basowa.Amoże, pomyślał, pochłaniając ostatni kęs kiełbasy homogenizowanej, wszystko jest owiele prostsze? Może zabójstwo Maziarskiego i zniknięcie Czekańskiego nie mają nic zesobą wspólnego? Może profesor, znany ze swojej ekscentryczności, wyjechał iprzedłużył sobie pobyt, nie powiadamiając o tym nikogo? A może po prostu wyszedł,przewrócił się, stracił pamięć i błąka się gdzieś po przytułkach i darmowychjadłodajniach? Ostatnia ewentualność była mało prawdopodobna - najpewniej ci z ABWwzięli ją pod uwagę jako potencjalne miejsce pobytu Czekańskiego po nieszczęśliwymwypadku.Na pewno przeczesali też wszystkie szpitale.A może po prostu ABWodnalazła specjalistę od ran symbolicznych i trzymała ten fakt w tajemnicy.Choćby poto, by nie narazić profesora na jakieś niebezpieczeństwo.No more heroes any more - wokalista The Stranglers powtarzał najbardziej znanyfragment piosenki.Czekański, Maziarski,  Rzeznik z Milanówka , oprawca Ryba,sekciarze, ludzie skrzywdzeni przez profesora.No more heroes - pomyślał Pater.A możebył ktoś jeszcze? Ktoś, o kim dotychczas nie pomyślał.Pater odgonił wspomnienia poranka i nacisnął klamkę.Libling czekał nanadkomisarza w swoim gabinecie.- Mam tu co nieco dla pana - podał zapisane odręcznie dwie kartki.- Jak pan wie, niemam komputera, ale starałem się, jak mogłem.Równiutkim pismem biegły nazwiska Ryby, Joanny Radziewicz i kilka innych,których Pater nie znal.Na liście znalazł się Marian Hoży.Przy tym nazwisku byłdopisek, że na początku miesiąca odwiedziła go córka Beata.Pater przypomniał sobierozmowę między trzydziestolatkiem w garniturze i jego dwukrotnie starszą kopią.Wtedy chyba padło też to imię.A może tamta to była Basia? Nieważne.Może nieważne.Pamięć zawodzi i pracuje na zwolnionych obrotach jak agregat w lodówce.Kolejnenazwisko.Jadwiga Duraj.Brak adnotacji o odwiedzinach.Podobnie w przypadkuKazimierza Janiaka.Najwyrazniej, wbrew opowieściom Liblinga, ruch nie był w Edenie zbyt duży, a luksusowe miejsca hotelowe nie zawsze były zajęte.Trzebaprzyznać - pomyślał Pater, wpatrując się w listę - że dyrektor tym razem się postarał.Nadrugiej kartce znalazły się nazwiska tych pensjonariuszy, którzy przewinęli się przezdom jesieni życia w ostatnich trzech latach.Wśród nich figurowała Adela Wozniak.- Z jakich powodów pańscy klienci rezygnowali z waszych usług? - Pater wciąższukał znajomych nazwisk, ale żadne z nich, z wyjątkiem nieszczęśliwie zmarłejstaruszki, nie wywoływało w nim skojarzeń. - Rozumiem, oczywiście, pańską insynuację - powiedział Libling.- Otóż nienarzekali na standard obsługi.Na ogół ceny okazywały się barierą nie do przekroczenia iwybierali tańsze miejsca.A zarazem - Libling zawiesił głos - na ogół gorsze miejsca.Jeden z moich klientów wrócił do rodziny, ale nie oszukujmy się, w ośrodkach takich jakten ruch w zasadzie odbywa się tylko w jedną stronę.- A co z Czekańskim? Rozumiem, że przypomniał pan sobie, dokąd wybrał się zeswoimi duńskimi przyjaciółmi.- Jak już panu mówiłem, nic z tego gardłowego szczekania nie zrozumiałem.-Libling zaśmiał się, zadowolony z charakterystyki, jaką wystawił nieznanemu językowi.- Niemieckiego nie znam, ale w ich rozmowie padało słowo Odyn, a chyba także Odense.- Miasto Hansa Christiana.- mruknął Pater.- Czyje?- Nieważne.Ale nazwa Odense rzeczywiście ma jakiś związek z bogiem Odynem.Chciałbym teraz porozmawiać z.- Pater zerknął na kartkę z nazwiskami -.z paniąDuraj oraz panami Hożym i Janiakiem.- Obawiam się, że z tym ostatnim to pan nie porozmawia.Jest sparaliżowany.Niemówi.A jeśli chodzi o panią Jadwigę.zapowiem, że chce się pan z nią widzieć.Miałabymi za złe, gdybym nie uprzedził jej o wizycie składanej przez mężczyznę.- Libling znówzachichotał i wstał.Wyszedł z pokoju, a Pater myślał o odporności tego człowieka, który potrafipozyskiwać klientów, zbierać siły po kolejnych niepowodzeniach i lądować jak kot nacztery łapy.Dom Seniora  Eden , 26.06.2006, 12:40Na niewielkim stoliczku stał dzbanek i dwie filiżanki.Jadwiga Duraj najwyrazniejbyła już przygotowana na przyjęcie gościa.Jej kościste palce zakończone były długimipaznokciami w jaskrawej czerwieni.Szminka miała kolor karmazynu.Największewrażenie na Paterze wywarły jednak rzęsy.Były mocno pociągnięte, niemal sklejonetuszem.Nadkomisarzowi wydawało się, że rzęsy są uwalane mazutem albo że spotkałaje jakaś inna ekologiczna katastrofa.- Proszę, niech pan usiądzie - szepnęła.- To dla mnie ogromna przyjemność - dodała,a Pater uzmysłowił sobie, że ułożenie platynowych włosów, ich kolor, bez wątpieniaefekt stosowania farby - przypominają fryzurę Marilyn Monroe i innych aktorek z latpięćdziesiątych i sześćdziesiątych.- Jest mi również bardzo miło - szepnął Pater i przedstawił się.- Pracuję w Komendzie Wojewódzkiej Policji.Jesteśmy zaniepokojeni zniknięciem profesoraCzekańskiego.Chciałbym zadać pani kilka pytań w tej sprawie.- Dla mnie odwiedziny to prawdziwe wydarzenie.W dodatku odwiedzinyprzystojnego policjanta.- zatrzepotała mazutem i zetknęła ze sobą czerwone paznokcieobu rąk.- Czy mam rozumieć - Pater poczuł się nieswojo - że nikt pani nie odwiedza?- Synku.- Na twarzy Jadwigi Duraj zagościł wystudiowany, powściągliwy uśmiechLauren Bacall albo jakiejś innej gwiazdy kina sprzed półwiecza.- Niech pan się niegniewa, że tak do pana mówię, dobrze?- Znów ten sam uśmiech.- A niby kto miałby do mnie przyjechać? Moja córkaopuściła Polskę w stanie wojennym.Zostawiła tu męża i córeczkę.Teraz ma nowegomęża i kolejną córeczkę.A ja mam od niej pieniądze jako rekompensatę za nagłezniknięcie i, być może, za wyrzuty sumienia.Choć z tymi ostatnimi bym nie przesadzała.- A zięć i wnuczka?- Były zięć.Zabronił wnuczce wszelkich kontaktów ze mną.To miała być kara za to,co go spotkało ze strony mojej córki.Jakbym była czemuś winna.Wtedy, w staniewojennym, takie historie się zdarzały.Teraz też się zdarzają, pomyślał gorzko Pater i poczuł ucisk w pęcherzu.Kawa,butelka wody mineralnej i teraz herbata zrobiły swoje.W łazience Pater oniemiał.Trzy półeczki obok lustra wypełnione były kosmetykami.Perfumy Coco Chanel, obok szampon koloryzujący i farba do włosów  Londa.Rekompensata po stracie córki była większa, niż się spodziewał.I chyba jednak takżecena za uciszenie sumienia.Nagły wyjazd na zawsze, zrujnowane życie kilku osób,starzejąca się matka.Może stąd teraz te kosmetyki.Szminki i lakiery do paznokci wróżnych odcieniach czerwieni.Dziesiątki bliżej nieznanych Paterowi kremówliftingujących.- Niech się pan przyzna, oglądał pan moją ekspozycję na półeczkach, prawda?- Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że ma pani tego aż tyle [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •